krótkie usprawiedliwienie:
z internetem wciąż mamy problem - formalności związane z otwarciem linii wyczerały moją cierpliwość. po ponad dwóch tygodniach walki - kapituluję!
w związku z tym muszę korzystać z przewrotnego wifi na uczelni d., która jest blisko naszego minimieszkanka lub też z internetu, jaki można "złapać" w większość McDonaldów (McDo) w Paryżu
a teraz - co udało nam się załatwić od ostatniego razu (bo załatwianie formalności, niestety wypełnia większość naszego czasu)
wysłaliśmy dokumenty potrzebne do CAFu:
- podanie wydrukowane z internetu
- kserokopie naszych dokumentów (paszporty, karty EKUZ, francuskie legitymacje)
- papiery wypełnione przez właścicielkę mieszkania
- RIB (nowe i ważne - świstek z francuskiego banku, na którym wypisane są wszystkie numery konta, kody, ibany i swifty - niezbędne przy wychodzeniu z domu!)
- jakieś oświadczenie, na którym trzeba się podpisać
wysłaliśmy podanie o bilet roczny - magiczną kartę Imagine R
(czeka się na nią ok. 3 tygodnie; ja dostałam swoją po ok. dwóch - d. jeszcze nie dostał niczego i zdaje się, że jego karta została odesłana, bo listonosz nie widział nazwiska d. na naszej skrzynce)
zapisaliśmy się "pedagogicznie" na zajęcia (s'inscrire pedagogique)
tzn. zapisaliśmy się na zajęcia - uwaga! we Francji nie istnieje coś takiego jak usos!!! trzeba zapisać się na wybrane zajęcia w sekretariacie na specjalnym formularzu (fiche pedagogique);
zapisy - podobnie jak u nas - mają określony termin np. do końca października - tak jest u mnie;
przed tą datą można chodzić na różne zajęcia, by je wypróbować
a poza tymi najistotniejszymi sprawami...
miesiąc... miesiąc minął tak szybko!
pogrążona w papierkowych obowiązkach, straciłam rachubę czasu
teraz, kiedy mam już swój francuski adres, nr konta i status tutejszej studentki, kiedy chodzę po bagietkę do ulubionej piekarni i życzę sobie codziennie z panią piekarką bonne journée, kiedy zapamiętuję godziny kolejki i codziennie rano biegnę, bo wiem, że za późno wyszłam, kiedy uśmiecham się do współtowarzyszy podróży, gdy poraz kolejny pracownicy linii RER postanowili zastrajkować, a my musimy uzbroić się w cierpliwość, kiedy wpadam na uczelnię i witam się ze znajomymi już erasmusami, kiedy pani w sekretariacie zwraca się do mnie po imieniu, kiedy siedzę we Fnacu na podłodze zagłębiając się we francuską gramatykę, kiedy coraz lepiej wychodzi mi odmiana czasowników, kiedy siedzę na schodach prowadzących do Sacré-Coeur i słuchając gitary jednego z wielu muzyków, którzy liczą na hojność turystów, oglądam cały Paryż z ciągle zapartym tchem, kiedy z pomocą S. udaje mi się znaleźć na Sorbonie i słuchać strukturalistycznego wykładu o literaturze i sztuce (litterature et peinture), kiedy wieczorami śmiejemy się, siedząc z tyloma nowymi, ale przecież już bliskimi osobami i otwierając kolejną butelkę wina, opowiadamy swoje najnowsze przygody na paryskim froncie...
teraz dociera do mnie, że naprawdę tu jestem
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCześć, tu rzeczona "erasmuska z Montpellier" ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że piszesz o konkretach, takich jak załatwianie tych wszystkich erasmusowskich formalności.
Z mojego wydziału dużo studentek wyjeżdża właśnie do Paryża, więc z pewnością się ucieszą, czytając twojego bloga ;)
pozdrawiam serdecznie
[sorki za podwójny wpis..]
hej
OdpowiedzUsuńdzięki za wpis :)
piszę o konkretach właśnie, by pomóc tym, którzy nie wiedzą niczego na początku - jak ja nie wiedziałam ;)
mam nadzieję, że komuś to pomoże
serdecznie pozdrawiam!
ahh ja w Cieszynie też wszystkie zapisy i wykreślenia z fakultetów etc miałam w sekretariacie a teraz w Łodzi obowiązuje mnie USOS i to mi się nie podoba P;
OdpowiedzUsuńtęsknię...