Strony

18.9.09

początkowe trudności?

dni przechodzą koło nosa niesamowicie szybko, a wciąż nie załatwiliśmy niczego konkretnego...

już na miejscu
przylecieliśmy na Orly Sud i jeszcze zanim nasze walizki do nas wróciły, poznaliśmy bardzo miłą Polkę, która pomogła nam kupić superspecjalnebilety (Orlyval) na RER jadący z lotniska (superbilet = superkoszt - niecałe 10 euro za osobę), potem powiedziała nam, jak mamy trafić do Bagneux, gdzie mieliśmy się zatrzymać we foyer siostry Miriam

U. była bardzo miła i bardzo pomocna, jednak pomyliła naszą stację, bo nie pamiętała dokładnie, gdzie to jest - uwaga: udając się do siostry Miriam, mając 3 ciężkie walizki, 2 laptopy, torebkę i mój kuferek z kosmetykami (wszystkie niezbędne! :) ), nie powinno się wysiadać na stacji Bagneux, ale na Arcueil - Cachan - to dużo dużo bliżej do rue de Verdun i nie pod górkę!

sprawy uczelniane, administracyjne, papierkowe
pierwszego dnia od rana staraliśmy się załatwić sprawy na uczelni d.
wydział prawa na Paris - Sud 11 nie jest na szczęście położony na kamusie w Orsay, ale w uroczym miasteczku Sceaux
okazało się, że koordynatorka erasmusowa jest chora i nie będzie jej do przyszłego tygodnia, kiedy zaczynają się zajęcia...
a zajęcia z francuskiego dla erasmusów odbywały się w nieznanej nikomu sali, więc jak już poruszyliśmy cały wydział i znaleźliśmy salę, okazało się, że nie ma już miejsc (!)

kolejnym celem była moja uczelnia
szczęśliwym trafem bez problemu odnaleźliśmy rue de Lille położoną w okolicach Musee d'Orsay (tak, tak!) - na samym jej końcu (początku z drugiej strony) jest siedziba INALCO - szybko załatwiłam wszelkie formalności z uśmiechem, posłusznie przechodząc do kolejnych punktów Inscription Administrative (zapis administracyjny na uczelnię, przed rozpoczęciem roku trzeba dokonać też zapisu pedagogicznego, czyli wpisać się na konkretne zajęcia)

pokój???
aby znaleźć jakikolwiek malutki pokoik w Paryżu lub okolicach w atrakcyjnej cenie (do 600 euro za pokój!?), w którym będzie mogła mieszkać para (tu zaczynają się schody), gdzie można dostać CAF (Caisse d'allocations familiales, czyli dofinansowanie np. do mieszkania)... trzeba się troszkę postarać

jest kilka miejsc, do jakich można się udać w poszukiwaniu ogłoszeń -
  • najlepiej zacząć od własnej uczelni
  • można udać się do Kościoła Polskiego w okolicach Placu Concorde (tutaj nie znaleźliśmy niczego ciekawego... niczego wcale)
  • także do Kościoła Szwedzkiego (L'Eglise suedoise) przy rue Mederic (metro 2: Courcelles)
  • jednak najwięcej ogłoszeń znaleźliśmy w Kościele Amerykańskim (L'Eglise americaine) na Quai d'Orsay (metro 8 lub zawalona 13: Invalides albo metro 9: Alma Marceau)
obdzwoniłam wiele ogłoszeń i jak na razie tylko dwie osoby zgodziły się z nami spotkać -
pan nr 1 mieszkający w 17-tej dzielnicy (bardzo, bardzo droga dzielnica)... przez telefon był bardzo miły, poinformował mnie o tym, że uwielbia Polki (babcia była Polką) i chętnie zaprosił na spotkanie.
niestety nie zrozumieliśmy się do końca, bo moje un couple on zrozumiał jako une jaune fille (?), więc jak zobaczył d., wyrzucił nas :)
do pana nr 2 idziemy dzisiaj - un couple powtarzałam z dziesięć razy, więc chyba zrozumiał

telefon
telefonią komórkową we Francji d. zainteresował się dużo wcześniej i po skrupulatnym przeanalizowaniu wszystkich operatorów wybrał dla nas Virgin mobile
(odkryłam blog erasmuski z Montpellier, za którą podaję porównanie operatorów:
w salonie Virgin mobile obsłużyła nas b. miła pani, która, zorientowawszy się, że telefon d. nie działa zbyt dobrze, obdarowała nas nowiusieńkim telefonem linii Virgin mobile.
ponieważ nie zrozumieliśmy dokładnie, co mówiła, tylko uśmiechnęliśmy się i zabraliśmy telefon :D

dzisiaj kolejny dzień stawiania czoła Paryżowi
mimo wielu dotychczasowych niepowodzeń, cieszę się jak głupia, bo codziennie widzę Wieżę Eiffla!
tyle na razie :)



10.9.09

pierwszy









przygotowania do wyjazdu
zamot wielki, brak czasu, pakowanie, sprzątanie, żegnanie, kombinowanie
no bo -
1. mieszkania nadal nie mamy
2. pieniędzy też nie mamy (kiedy zrobią europrzelew?)
3. no i największy kłopot - jak zmieścić w dwudziestu kilogramach moje ciuchy, buty, kosmetyki, komputer, no i oczywiście KSIĄŻKI (chociaż jeden słownik?)??????

nie wspominając o tym, że jeszcze muszę się dostać na SUM (bez tego nie mogę jechać, chociaż jadę przed ogłoszeniem wyników?!)

ostatnie nocne o życiu rozmowy, ostatnie kieliszki wina z dziewczynami, ostatnie podróże do Krakowa (i ostatnie mandaty w strefie B), ostatnie głupie zdjęcia, ostatnie przekonywanie d., że tak - na pewno jedziemy i nie ma odwrotu, ostatnie chwile na powtórki subjonctifu (no dobra - żartowałam), ostatnie pieczenie ciasta czekoladowego w mojej kuchni...

ilość dni pozostałych do wylotu: 4