internet! internet!
mamy wreszcie mieszkanie, ale nie mamy internetu! dlatego mam wielkie trudności z zamieszczeniem jakiejkolwiek notki
ale po kolei: będzie trochę o francuskiej biurokracji, podpisywaniu umowy o mieszkanie, zakładaniu konta w banku...
mimo tego, że na ogłoszenia mieszkaniowe można trafić na każdym kroku, te lepsze zostają zajęte w ciągu pół godziny. niektórzy wynajmujący zapraszają na spotkanie - une visite - gdzie zbierają dokumenty od wszystkich kandydatów - les documents, les papiers - by stworzyć le dossier i obiecują oddzwonić, czego nigdy nie robią, bo zwykle jest się 40. osobą na liście.
czasem jednak udaje się obejrzeć mieszkanie, porozmawiać z właścicielem (wynajmującym), a nawet stać się potencjalnym lokatorem (!), lecz wtedy właśnie okazuje się, że CC (charges compries = opłaty wliczone) nie zawierają electricite (elektryczność) ani taxe d'habitation (opłata mieszkaniowa?), ani nawet assurance d'habitation (ubezpieczenie od mieszkańca!?!?!?). nie wspomnę już o internecie...
i w ten sposób cena mieszkanie może wzrosnąć nawet o 100 euro, ale jeśli poza tym wszystko jest ok, nie warto się tym bardzo przejmować, bo wreszcie ma się francuski adres, który jest przepustką do tego, by cokolwiek zrobić w tym kraju.
adres... adres...
chyba jeden z najśmieszniejszych francuskich paradoksów polega na tym, że do wszystkiego właściwie potrzebny jest francuski adres, ale by go mieć - trzeba założyć konto we francuskim banku (bo innych nie tolerują), ale konta nie można założyć bez francuskiego adresu...
Francja to kraj biurokratów! teraz już przyzwyczailiśmy się do tego, że nie wychodzimy z domu bez grubej teczki pełnej papierów, bo nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy będą nam potrzebne: zaświadczenie o zamieszkaniu we Francji, certificat de scolarite (zaświadczenie z uczelni), legitymacja, dokumenty z banku (RIB), zaświadczenie o ubezpieczeniu, kserokopie dowodu, paszportu, legitymacji, umowa o mieszkanie... przydatna staje się też kserokopia dowodu właściciela mieszkania(!)
kolejnym moim celem jest załatwienie biletów rocznych (specjalna koperta ze specjalnym pismem, które trzeba wysłać z plikiem kolejnych dokumentów i zaświadczeń) i wreszcie CAFu (i znowu pliki papierów). no i internet, bien sur!
to zabawne, ale jedna znajoma, która mieszka tu już szósty rok, zdradziła nam, że większą część wszelkich papierów, Francuzi muszą przchowywać do końca życia!!!